Kiedy nie szyję...

Ciężko mi ostatnio idzie szycie...Nie mogę się zabrać do dokończenia koszuli (trzeba obrzucić dziurki-brrr...) i sukienki. Na kursie szyję szlafrok - tu coś się posuwa, ale w tempie raczej żółwim... Nie mam natchnienia.
Ale moje ręce nie pozostają bezczynne. Lubię wieczorem posłuchać jak mój mąż głośno czyta i w tym czasie muszę zająć czymś ręce. Przeprosiłam się więc z haftem i w efekcie powstały już 2 panienki z mojego tryptyku:
 
 
Są jeszcze nie wyprasowane, a druga ma niedokończoną główkę, ale zabieram się zaraz za trzecią...
Wzór - francuski - zaczerpnęłam z internetu. Po oprawieniu zawisną na ścianie w salonie.

Postanowiłam dokończyć też autka moim synom (zanim wyrosną i nie będą chcieli mieć już takich ozdób). Te wzory też znalazłam kiedyś w internecie:
Ostatniemu brak jeszcze detali... Może jakość wykonania zostawia trochę do życzenia,  ale to swoiste eksperymenty - autka haftowałam pełną nicią muliny - wyszły strasznie grubo. I pierwszy raz haftowałam półkrzyżykami (nie jestem ich fanką)

Komentarze

Prześlij komentarz