Wyczekiwana sukienka

Udało mi się wreszcie skończyć sukienkę z Burdy 4/69. Tę z którą tak utknęłam. Może nie wyszła idealnie. Już wiem, że do tego typu sukienek nie nadają się miękkie materiały. Najlepsze są te sztywniejsze. Ale mądry Polak po szkodzie. Sukienka nadaje się do noszenia, choć raczej nie do siedzenia. Gniecie się niestety i fałduje się na brzuchu przy siadaniu. Ale naprawdę przyjemnie się w niej chodzi.
Niechcący zrobiłam nią małą furorę w pracy - założyłam na nią brązowy sweterek zapinany nisko na brzuchu i koledzy myśleli, że mam tak duży dekolt - bo miodowy klin wydał im się cielisty...chi...chi...
 

Następna będzie z grubszej tkaniny, cienkie poczekają do wiosny... A na razie szyje się wełniana sukienka z Burdy 71  dla mojej koleżanki. Też trudny model - z klinem - ale dzięki sztywniejszej tkaninie, efekt jest dużo lepszy. Efekt końcowy mam nadzieję jeszcze przed Świętami. Zostało mi tylko wykończenie i pasek...
Może w międzyczasie moja sukienka załapie się na sesję zdjęciową na mnie...?

Komentarze

  1. No niezły efekt optyczny :-) zafundowałaś kolegom :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na Mikołaja doleciało?:) to super:) Cieszę się, że do mnie zajrzałaś i że spodobała Ci się moja niespodzianka:) Z książki coś tam wybrałam ale nie wiem czy coś w najbliższym czasie uszyję. Mam plany na inne szyjątka ale na razie brak mi weny:( Pozdrawiam Iwona

    OdpowiedzUsuń
  3. Ufff... udało się, trud się opłacił, sądząc po minach kolegów :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. już chwaliłam na forum, ale jest taka śliczna!!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz