Co tydzień lub dwa piekę jakieś ciasto. Ale zanim wpadnę na pomysł, żeby wrzucić przepis i fotki na bloga, to po ciachu zostają okruszki...Wczoraj upiekłam ciasto na ten weekend i niewiele po nim zostało, ale dziś upiekłam drugie bo gości u nas Chrześniaczka męża - Agatka. Wczoraj były Fale Dunaju (z dekoracją mojego syna):
Przepis tradycyjnie zaczerpnęłam od Doroty z Mojewypieki z wiekszą modyfikacją:
ciasto:
Zanim sie doczekałam wystudzenia budyniu musiałam pojechać do pracy i resztę pracy przekazałam w ręce moich mężczyzn - męża i starszego syna. Mąż dodał do zmiksowanego masła po 1 łyżce wystudzony budyń i sok z cytryny cały czas miksując. Po czym przełożył masę na wystudzone ciasto.
Syn przygotował polewę rozpuszczając czekoladę z masłem i mlekiem. Lekko wystudzona polewą polał cisto.
Schowali ciasto do lodówki i o nim zapomnieli... Wystarczyłyby 2 godziny... A tak chłodziło się z 6 godzin. A jak sobie rodzina przypomniała o cieście to aż się uszy trzęsły przy konsumowaniu...
Kawałek ciasta pojechał do Rodziny Świadka. W domu zostało niewiele, więc dziś upiekłam klasyczny Piegusek ale z polewą z gorzkiej czekolady, bo biała zniknęła z domu...)
Przepis według Doroty z Mojewypieki z lekką modyfikacją:
Przepis tradycyjnie zaczerpnęłam od Doroty z Mojewypieki z wiekszą modyfikacją:
ciasto:
- 4 jajka
- 3/4 szklanki cukru (miała być jeszcze 1/6 łyżeczki stewii ale zapomniałam)
- kostka masła roślinnego
- 150 ml mleka
- 2 szklanki mąki (2/3 pszennej 1/3 żytniej)
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 4 łyżki kakao
- 4 jabłka pokrojone w 1/8
- 400 ml mleka
- budyń waniliowy w proszku
- 1/2 opakowania cukru wanilinowego
- 2 łyżki cukru
- 1 łyżka soku z cytryny
- 150 g masła roślinnego
Masło
utarłam z żółtkami i cukrem. Mąkę z proszkiem do pieczenia
przesiałam i dodałam na przemian z mlekiem do masy, cały
czas miksując. Białka
ubiłam na sztywną pianę i dodałam do ciasta.
Ciasto podzieliłam na pół. Wyłożyłam blachę 20 x 30 cm papierem do pieczenia i przełożyłam połowę ciasta. Do drugiej połowy dodałam kakao, wymieszałam i wyłożyłam na jasne ciasto. Na wierzch ułożyłam pokrojone jabłka w pasach jeden kawałek za drugim.
Piekłam około 30 minut w temperaturze 180ºC. Wystudziłam.
W czasie pieczenia ugotowałam budyń w mniejszej ilości mleka niż w przepisie, dodałam cukier. Wystudziłam. Zmiksowałam masło na jasną masę.Zanim sie doczekałam wystudzenia budyniu musiałam pojechać do pracy i resztę pracy przekazałam w ręce moich mężczyzn - męża i starszego syna. Mąż dodał do zmiksowanego masła po 1 łyżce wystudzony budyń i sok z cytryny cały czas miksując. Po czym przełożył masę na wystudzone ciasto.
Syn przygotował polewę rozpuszczając czekoladę z masłem i mlekiem. Lekko wystudzona polewą polał cisto.
Schowali ciasto do lodówki i o nim zapomnieli... Wystarczyłyby 2 godziny... A tak chłodziło się z 6 godzin. A jak sobie rodzina przypomniała o cieście to aż się uszy trzęsły przy konsumowaniu...
Kawałek ciasta pojechał do Rodziny Świadka. W domu zostało niewiele, więc dziś upiekłam klasyczny Piegusek ale z polewą z gorzkiej czekolady, bo biała zniknęła z domu...)
Przepis według Doroty z Mojewypieki z lekką modyfikacją:
- 2 szklanki mąki (2/3 pszennej 1/3 żytniej)
- 1 szklanka maku (nie trzeba parzyć i mielić)
- 3/4 szklanki cukru
- 1/6 łyżeczki stewii
- 4 jajka
- 250 g masła roślinnego
- 1 szklanka mleka
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- aromat do ciasta waniliowy
Masło
utarłam z żółtkami i cukrem. Dodałam mąkę wymieszaną z proszkiem do
pieczenia, mak, wlałam mleko, aromat a na koniec dodałam ubitą na sztywno
pianę z białek. Delikatnie wymieszałam, przelałam do formy z kominem.
Piekłam
około 45 minut w temp. 180 stopni. Polałam 1/2 gorzkiej czekolady (biała lepsza) rozpuszczonej z łyżką masła i posypałam wiórkami.
Ciasta wystarczyło mi jeszcze na 5 babeczek upieczonych przez ostatnie 25 minut pieczenia ciasta.
Ale zanim sięgnęłam po aparat, po babeczkach zostały tylko papierki... Jeszcze ciepłe...
Komentarze
Prześlij komentarz