Szkoła tuż, tuż... spódniczka na rozpoczęcie roku

Próbowałam sobie udowodnić w miniony weekend, że potrafię uszyć spódniczkę w dwa dni. Niestety w niedzielny wieczór byłam już tak bardzo zmęczona, że spaskudziłam ostatnie stebnowania (szycie prawie po ciemku nie należy do moich specjalności). Zamiast przestebnować szew falbanki przeszyłam razem dwie falbanki na połowie szerokości spódnicy... Prucie zostawiłam sobie na następny dzień. Ale w ten sposób udowodniłam sobie, że uszycie spódniczki zajmuje mi dwa i pół dnia - jak na mnie super wyczyn! Nie do pobicia bo dzieci nie było w domu...
Za materiał do mojego eksperymentu posłużył metr przyjemnej granatowej mieszanki, z której uszyłam falbaniasta spódniczkę na rozpoczęcie roku dla mojej siostrzenicy. Projekt własny, bez wykroju - bo prosty model:
 A tu widać jak ładnie można wykończyć falbankę przy pomocy stopki rolującej. Niestety ciężko było wsunąć w nią odpowiednio materiał. Musiałam się wspomóc szpilką, ale efekt wart był zachodu. Materiał podwinięty jest równo, estetycznie i przede wszystkim szybko.
Pozostało przeprać spódniczkę i przekazać na czas nowej właścicielce - czyli mojej siostrzenicy Oldze.
No i biorę się za kolejne spodnie szkolne dla mojego  synka. Trzeba wykorzystać czas przed powrotem dzieci od dziadków...

Komentarze

  1. IMHO spódnica wyszła bardzo ładnie i wcale nie widać, że szyłas po ciemku :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz