Moje pierwsze uszyte spódnice

Miałam szyć sobie ubrania a tu nic nie widać, żeby były jakieś postępy w tym kierunku... a przecież jest się już czym pochwalić.
Od września, niezbyt regularnie, uczestniczę w kursie kroju i szycia. Pierwszym jego efektektem było zaprojektowanie, skrojenie i uszycie sobie pierwszej spódnicy. Miała być prosta, ale zawierać dodatkowe elementy - w ramach ćwiczeń. Wymyśliłam sobie spódnicę z karczkiem i koronką wszytą pod karczkiem jako elementem dekoracyjnym. Dla ćwiczenia spódnica ma zakładki (brrr...). Ponieważ wybrałam na nią cienką wełenkę z wiskozą więc uszyłam ją na podszewce:










 Mój pierwszy kryty suwaczek - jest niemal niewidoczny, podobnie jak wewnętrzny guziczek
Spódnica nie ma paska, podszewka jest doszyta bezposrednio do karczku spódnicy i podwójnie ostebnowana, żeby się nie wywijała.





Druga spódniczka jest z dzianiny, w moim ulubionym fasonie - kliny z godetami, niestety zdjęcie nie uchwyciło koloru - zielony melanż:
Godecik w pełnej krasie:
A tu ręcznie obdziergana dziurka i cudny guziczek wyłowiony z babcinych zasobów:
Dół po obrzuceniu na owerloku, podwinęłam ręcznie:
Uwielbiam ją. Już nie pamiętam, kiedy ostatnio nosiłam jakąś spódnicę z paskiem w pasie...Nie ma to jak spódnica szyta na miarę.

Komentarze

Prześlij komentarz